22.02.2015

Zrób to sam. Własne ekologiczne CHILI.



Dziś mam dla Was post z serii DODATKI ;)

Dodatki w kuchni są bardzo ważne, ja nie wyobrażam sobie życia bez przypraw, ziół i innych produktów które poprawią smak naszych wytworów. A wiadomo nie od dziś że takie które zrobimy samodzielnie są o wiele lepsze niż te kupne, bo nie zawierają wypełniaczy i sztucznych dodatków, mają wiadome pochodzenie, są bezpieczniejsze i zdrowsze.

Ja to co mogę staram się robić sama, i tak ostatnio pierwszy raz zrobiłam sama chili. Tak, sama. Najpierw, w sezonie wyhodowałam papryczki w ogrodowej szklarni (koszt paczuszki nasionek do ok 2zł), potem gdy dojrzały zerwałam je i ususzyłam w słońcu. W sezonie cieszyłam się świeżymi papryczkami a resztę zostawiłam na potem. Pozaczepiałam je na sznureczku i tak kilka tygodni schły sobie spokojnie. Proces ten można było by przyspieszyć używając suszarki do grzybów czy po prostu piekarnika, ale po co? Przcież nie spieszy się ;)


Tak ususzone papryczki oczyściłam, obcięłam im ogonki, pocięłam na mniejsze kawałki i robotem posiekałam na płatki. Celowo pozostawiłam pesteczki, bowiem w nich drzemie papryczkowa moc ;)
Czerwone płatki zamykamy w słoiczku i cieszymy się naturalną ekologiczna i własną przyprawą ;)

Takie chili dodaję do wszystkiego, do zup, sosów, mięsa, zawsze wtedy gdy mam ochotę na coś mocnego ;)


Uwaga! Chili (świeże i suszone) zawsze dotykamy w rękawiczkach, nie wolno nam dotknąć twarzy, ani juz tym bardziej oczu. Jeśli mamy w domu biegające dzieci to musimy mieć pewność że nie zainteresują się nie dotkną papryczki ani nawet okruszka czy nasionka. Papryczka choć zdrowa i drogocenna może być również niebezpieczna. Pamiętajmy o tym.


Ciekawostką jest fakt że widziałam ostatnio w jednym z supermarketów identycznie przygotowane chili i podobną ilość. Zapakowane leżały wśród eko przypraw, a cena takiego chili wynosiła 20 kilka złotych, a cena za kilogram którą podają maleńkim druczkiem wynosiła ponad 200zł. W szoku byłam ;) Ja wydałam 2 zł na paczuszkę nasion, z których miałam kilka krzaczków oblepionych papryczkami, a  nasionek zostało mi jeszcze na ten rok. Potem niemalże samo urosło, samo wyschło. Moja minimalna praca a oszczędności ogromne ;)










Lubicie ostre smaki?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo mi miło że tutaj zajrzałeś, a będzie mi jeszcze milej jeśli w komentarzu napiszesz cokolwiek;) Możesz również zaobserwować blog, żeby być na bieżąco z nowymi przepisami ;) Pozdrawiam!